E WYDARZENIA

Obecność Brunona Schulza w Europie ŚrodkowowschodniejSympozjum zorganizowane z okazji ukazania się książki Jerzego Ficowskiego Regiony wielkiej herezji i okolice. Bruno Schulz i jego mitologia (Warszawa, 18-19 października 2002)

 

 

© Branislava Stojanović

 

Umitycznienie Brunona Schulza.

Drohobycka ikona Europy Środkowej jako nieskończona inspiracja artystów z całego świata

 

 

Umitycznienie świata nie jest zakończone.

Bruno Schulz

 

 

Nazywam ich dzisiaj po prostu – schulzoidzi. To wyrażenie w tekście Igora Klecha [1] oznacza tylko pielgrzymujących, do Drohobycza, do Brunona, w poszukiwaniu autentycznych "sklepów cynamonowych"...  Ryszard Kapuściński w dzienniku z podróży pt. "Imperium" opisuje swą "pielgrzymkę" do rzeczywistego miasta Schulza, do tej samej Galicji. Nie udało mu się ich odnaleźć, tak jak nie udało się przed laty Bohumilowi Hrabalowi, choć wyraził swoją chęć zamieszkania tam, tam gdzie nigdy nie był...

Drogi rozpowszechniania legendy o Brunonie Schulzu w wirtualnym obszarze środkowoeuropejskim wynikają z tego, iż właśnie w nim zostało ocalone od zapomnienia wspomnienie o w rzeczywistości już od dawna nie istniejącym świecie. Ze względu na pochodzenie, nacjonalny paradoks (Maurice Nadeau: "urodził się jako Austriak, żył jako Polak, umarł jako Żyd"), jak i historyczny kontekst opowiadań profesjonalni czytelnicy odkryli pewną pokrewność Schulza z niemięckojęzycznymi pisarzami z lat 30-tych takich jak Musil, Broch, Canetti, Joseph Roth, Ödön von Horváth, ale także z Singierem, Kosztolányi'em, a nawet Leonidem Dobyczinem.

Nie chciałabym zachodzić w polemiczny (i polityczny) dyskurs przywołujący dawny, ale dopiero w ostatnich kilkudziesięciu latach popularny termin – Mitteleuropa, z którym zaczęto powiązywać Schulza w ostatnim dziesięcioleciu. Jeden z jego najnowszych tłumaczy węgierskich, Judit Reiman [2], dziesięć lat temu zwróciła uwagę na to, że środkowoeuropejski kontekst twórczości Schulza nie został jeszcze wystarczająco oświetlony, zwłaszcza w środowisku polskich badaczy, jakkolwiek otwiera on nowe obiecujące obszary krytyczno-tematyczne. Nie ulega wątpliwości, że na Zachodzie już w latach 80-tych wzrosło zainteresowanie Europą Środkową, stąd też w wywiadach pytano Danila Kiša [3] o jego stosunek do niej, do Schulza i innych, na co on odpowiadał swoimi poglądami na kwestię żydowską i środkowoeuropejską. Chorwacki pisarz Stanko Andrić ciekawy esej pod prowokującym tytułem Jak odkryłem "Europę Środkową" [4] poświęca przede wszystkim postaci Schulza, którego zaczął czytać dopiero po obejrzeniu brytyjskiego filmu braci Quay (Street of Crocodiles, 1986), co z kolei skłoniło go do ponownej lektury Kiša.

Jednocześnie wirtualny obszar Europy Środkowej jest jasno wyznaczony. W sposób paradoksalny wychodzi na to, że granice leżą w języku i w alfabecie, którym się on posługuje. Według tej wirtualnej mapy Europa Centralna obejmuje jedynie kraje posługujące się alfabetem łacińskim z różnorodnymi znakami diakrytycznymi. Jednak bez względu na lokację geograficzną komputera, wystarczy ustawić dekodowanie na Central European. Gdy rzecz o Schulzu, każdy z nas posiada swój własny kod niezbędny do percepcji jego dzieła. Wielu z nas on nie zadowala, przeczuwamy, że istnieje poza jego granicami coś nieuchwytnego, coś wymykającego się naszemu zrozumieniu. Ale wciąż od nowa próbujemy i powracamy do niego.

Mit o Europie Środkowej tworzony jest przy pomocy takich ikon jak Bruno Schulz, a tworzą go tłumacze, badacze jego twórczości i artyści, którzy odnajdują w nim inspirację do swoich wizji. Czytane są, o ile istnieją, przede wszystkim te same stare przekłade, ale w przeciągu ostatnich dziesięciu lat Schulzowi poświęconych zostało prawie tyle samo tytułów, ile w ciągu minionych stu lat. Bibliografia opracowań, recenzji i artykułów prasowych dotyczących Brunona Schulza znacząco rośnie wraz z każdym ważniejszym związanym z nim wydarzeniem. Międzynarodowy festiwal w Trieście pod koniec 2000 r. poświęcony Schulzowi miał duży oddźwięk w prasie światowej. Podobnie rzecz się miała z wystawą grafik Brunona w ramach brukselskich Europalii 2001. Nieco mniejsze zainteresowanie wywołała tegoroczna wystawa w Instambule – choć z tej okazji pojawiła się w Internecie bogata kolekcja jego rysunków; również ukraińskie okrągłe stoły w zeszłym roku nie nabrały zbytniego rozgłosu, nawet w ościennej Polsce. Zeszłoroczne odkrycie fresków, następnie skandal i polemiki wywołane nielegalnym przewiezieniem ich z Drohobycza do Jerozolimy miały tylko jedną dobrą stronę – pisano o nim dużo i w różny sposób, pisano od nowa dla tych, którzy nigdy nie zetknęli się z nim, przepisywano i dopisywano legendę o Brunonie Schulzu.

Z drugiej strony percepcja jego twórczości w sztuce jest trwalsza i bardziej ugruntowana, choć wyraziście indywidualna. W wywiadach i tekstach autotematycznych licznych twórców można przeczytać świadectwa intymnego rozpoznawania, osobistego nim zauroczenia. Wielu rozproszonych po świecie artystów pochodzenia środkowoeuropejskiego, być może także żydowskiego, tworzy swoje dzieła poza obszarem państw byłej monarchii austro-węgierskiej.

Schulzoidzi dla mnie – to wszystko to, co w sztuce celowo Schulzowskie, co pretenduje, by być takim właśnie, właśnie jego. Czasem to tylko tytuł, część tytułu, symbol, jakiś sygnał naprowadzający na ślad Brunona, na obszar Europy Środkowej, z którego artyści czerpią swą inspirację, by poprzez łączność z Schulzem otrzymać jego obszar czasu mitycznego. Na początku nie widziałam potrzeby, by przydawać temu wielką wagę, stąd też przygotowałam oddzielną stronę, żeby rozdwoić wszystkie linki im poświęcone. Do tego działu strony internetowej zapożyczyłam powyższą nazwę Klecha, bo w Internecie przecież nic do niczego nie zobowiązuje. Nie zdawałam sobie sprawy z tego fenomenu w sztuce współczesnej, zjawiska "-idów", nie tylko inspirowanych Schulzem. Obecnie tenże dział mej witryny poświęconej Schulzowi liczy sześć stron z ponad stu ilustracjami, przy czym teatr polski i teatr zagraniczny zajmują dwie oddzielne strony. W ciągu tych dwóch lat, od kiedy datuje ta strona, nie znalazłam odpowiedniejszej nazwy, choć taki sufiks wskazuje na większe podobieństwo do Schulza raczej, niż na naśladownictwo.

W zależności już od gatunku sztuki, rzutować to będzie na dzieło w różny sposób. Im artysta jest bardziej oddalony od form, które były środkiem wyrazu artystycznego Schulza, tym mniej w nim obaw, że jest nazbyt podobny do niego. Ze względu na to, że liryka sama w sobie jest lapidarna, nie może mieć ona tej gęstości Schulzowskiej metaforyki. Jeszcze za życia Brunona poeta Juliusz Wit zadedykował mu swój utwór pt. Święty Florian [5], a powojenny przedruk opowiadań Schulza (1957) zainicjował szereg wierszy bezpośrednio do nich nawiązujących. Dla poezji schulzoidów charakterystyczna jest swoboda w traktowaniu motywów Schulza. Jeden z wierszy Poświatowskiej opiera się na motywie manekinów w zbiorku, który już w tytule zawiera aluzję do Xięgi bałwochwalczej [6]. Pierwsze zaś wydanie Regionów wielkiej herezji (1967) udostępniło szerszej publiczności wiele szczegółów z biografii Schulza, co stało się przyczynkiem do hommage'u pisarzowi. Sam Ficowski dwa swoje wiersze włączył do późniejszych Okolic sklepów cynamonowych, a wielu poetów w kraju i za granicą ogłaszało swoje poetyckie impresje ku pamięci Brunona Schulza (Anna Frajlich, Józef Ratajczak, Wacław Iwaniuk [7] itd.) oraz ostatnio Kornhauser i Różewicz. Młodsze pokolenie poetów ma bardziej polemiczny stosunek do kwestii holokaustu, tak jak np. Lech Lament, który pisze To nie ja zabiłem Bruno Schulza [8]. Podobnie rzecz się ma z artystami na Bałkanach. W Pradze ukazał się tomik bośniackiego poety Sašy Skenderiji, który w utworze Traktat o manekinach [9] porównuje los Schulza z losem mieszkańców oblężonego Sarajewa. Odmienną wizję przedstawia belgradzki poeta Dragan Bošković w wierszu Osiedle cynamonowe [10], dla którego Schulz nie jest w pierwszym rzędzie symbolem "ofiary, ani żydowstwa, ani drobnomieszczaństwa, lecz klęski cywilizacji, jej demencji, nadmiernego zagęszczenia jej rozkładu".

Okruchy legendy, obsesyjne motywy rysunków i opowiadań staną się nie kończącą się inspiracją, która w ostatnich latach nabrała rozmachu. Najbardziej udane są dzieła literackie zawierające jakiś obsesyjny wątek z jego prozy, sygnał czy szczegół z mitologii o Schulzu, najczęściej biograficzny, lub choćby wzmiankę o nim, a które znamy w głównej mierze z ksiąg Ficowskiego. Nie tylko z okolic Drohobycza, ale ze wszystkich archeologicznych wzlotów i upadków poszukiwacza pozostałości ze spuścizny Ikony środkowoeuropejskiej. Na granicy między fikcją a biografią stoi mit o zagubionej księdze – obiekt fascynacji samego pisarza, który zaowocował najbogatszą inspiracją właśnie w prozie. Tylko wspomnę o autorach dwóch słynnych powieści – Davida Grossmana (Zobacz pod: miłość, 1986) i Cynthię Ozick (Mesjasz ze Sztokholmu, 1987). Oprócz powyższych nazwisk w bloku tematycznym poświęconym Schulzowi, a zamieszczonym w 1996 r. w rosyjskim czasopiśmie [11] znaleźć można we wstępie również nazwisko rosyjskiego pisarza, żyjącego w Monachium, Borysa Hazanowa,  autora opowieści pt. "Cudotwórca" [12] opisującej pierwsze tragiczne dni okupacji faszystowskiej w jednym z polsko-żydowskich miasteczek. Zaś o dwóch włoskich powieściach (Ugo Riccarelli: Człowiek, który chyba nazywał się Schulz, 1998; Marco Ercolani: Po ostatnim miesiącu, 1999) można było dowiedzieć się z artykułów prasowych [13], które ukazały się w związku z zeszłorocznym festiwalem w Trieście. Ostatni okres życia Brunona, poprzedzający jego stracenie, serbscy autorzy opisują w różny sposób. Opowiadanie Jovicy Aćina Zaczarowany Bruno Schulz [14] to pseudobiograficzna wizja ostatniego dnia Schulza (po raz pierwszy ukazało się w 1997 r., a później zostało włączone do wyboru opowiadań Zjawiska nadprzyrodzone, 1999). Tu Schulz pojawia się w Kafkowskiej atmosferze z wewnętrznym psycho(pato)logicznym oświetleniem bohatera, fikcja przeplata się z nadbudowanymi elementami biograficznymi, które według Aćina – oznaczają następujące po sobie punkty na drodze do "zaczarowania": wciąż jeszcze czytana powieść Ferdydurke, erotyczna postać Adeli, pani Günter, widmo Witkacego, malowanie fresków, ulica Stryjska, Judenrat, Reitschule, willa Landaua, Żydowski Dom Starców, Kennkarte, cmentarz żydowski, ulica Mickiewicza, ulica Czackiego, Józefina Szelińska, rękopis powieści Mesjasz, Karl Günter, "czarny czwartek"... Jako poetycką kontynuację tego "zaczarowania", Aćin pisze opowiadanie Róża cierniowa [15], w którym, choć porusza ten sam temat, wprowadza również wątek fresków, odkrycie których staje się powodem do przebudzenia Schulza, a następnie jego zniknięcia wraz z nimi. Przed skandalem związanym z freskami w ubiegłym roku w Chorwacji ukazała się cirilicą powieść pt. Bursztyn, miód, jarzębina [16] serbskiego uchodźcy Mirka Demicia, apokryficzna rekonstrukcja nieznanych rękopisów z dopisaną liryczną pseudobiografią Brunona Schulza. Praca nad książką wymagała, oprócz pierwszego serbskiego wydania prozy Schulza z 1961 r., dodatkowych tekstów ze spuścizny Schulza [17]. Niestety w odróżnieniu od włoskiego autora epistolograficznej powieści, Demić nie miał dostępu do przekładu wszystkich autentycznych listów Schulza, gdyż nieliczne istniejące tłumaczenia rozproszone są po belgradzkich czasopismach. Jego epistolograficzna niby-miłosna powieść zawiera refleksyjne uwagi na temat czekania na Mesjasza, nawiązujące do skąpej literatury serbskiej dotyczącej tego zagadnienia. Książka składa się z trzydziestu pięciu listów rzekomo adresowanych do zamężnej koleżanki, która wplata swoje komentarze do ich przekładów na niemiecki. Tych jego trzydzieści pięć listów (plus ostatnie – rzekomo jej) zawiera w tytułach oprócz numeru symboliczny tytuł, który przeważnie daje klucz tematyczny znany z legendy o Schulzu: np. Nic na barkach, Warszawskie biblioteki, Bajzarz (pseudoniemiecki), Gimnazjum – klucz o którym autor mógł dowiedzieć się z tekstu Stojana Subotina [18], pierwszego serbskiego tłumacza Sklepów cynamonowych. Jako wstęp do tej poetyckiej korespondencji służy list podpisany przez Ficowskiego, co słynnego badacza Schulza przenosi w świat fikcji literackiej, a poprzez nawiązania do Borgesa i Joyce'a włącza Schulza do postmodernistycznego mitu, charakteryzującego się relatywizacją tożsamości. Dla przeciwwagi powieść kończy anonimowy list zawierający powiązania intertekstualne, a nawet intermedialne (w formie plotki), gdzie wspomniany jest Aćin, szczegóły z powieści Grossmana, nigdy nie zrealizowany scenariusz filmowy itd.

Inspiracja niewątpliwie szerzy się: na podstawie powieści Davida Grossmana został już napisany hollywoodzki scenariusz (Martin Sherman), powstały dwa przedstawienia teatralne [19]. Choć w prozie Schulza nie ma wielu elementów dramatycznych (za wyjątkiem Sanatorium i Wiosny), dotychczas, jak dowiedziałam się z różnych źródeł, teatralnych przedstawień i inscenizacji tylko w samej Polsce było ponad czterdzieści, a zagranicznych około trzydziestu, z których większość to projekty teatrów pozainstytucjonalnych i niezależnych. Pierwsze przedstawienie, które pojawiło się już w latach 60-tych zapoczątkowało całą falę jemu podobnych, aczkolwiek niezwykle różnorodnych, przy czym najsłynniejsze to niewątpliwie oryginalna Umarła klasa Tadeusza Kantora, łącząca w sobie elementy pokrewnych twórców awangardowych. Równie wielkim sukcesem cieszył się film Wojciecha Hasa w większym stopniu nawiązujący do Schulza, a który dzięki prestiżowej nagrodzie stał się znany na całym świecie. Nadmienić trzeba, że jak konstatuje E. Baniewicz "stosowano dotychczas dwie drogi: albo adaptowano jedno z opowiadań o rozwiniętej fabule (...), albo wybierano fragmenty różnych opowiadań, układając z nich własny scenariusz." [20] Obie metody miały posłużyć przywołaniu tego specyficznego Schulzowskiego klimatu. Ten sam cel miało przeplatanie mitycznych biografii, np. w przedstawieniu The Street of Crocodiles (reż. Simon McBurney) Bruno z Józefem tworzą jedną postać, której zrozumienie wymaga od widza znajomości świata Schulza, bo w tym samym spektaklu postacie prowadzą dialog cytatami z ballady Goethego w oryginale. Jak przy okazji wznowienia tejże inscenizacji zauważa krytyk z Guardian, opowiadania Schulza świetnie nadają się do wystawiania na scenie, ponieważ zaproponował on pewnego rodzaju manifest teatralny [21]. Można pokusić się o stwierdzenie, że Schulz antycypował teatr absurdu, który dopiero awangarda teatralna drugiej połowy XX w. doprowadziła do ostatecznych granic. Nie ulega jednak wątpliwości, że wizualizacja prozy próbująca uniknąć jałowego ilustrowania tekstu narażona jest na kontrowersyjne przyjęcie publiczności i krytyki, gdyż jak nadmienia Jerzy Jarzębski – zarówno dominująca rola narracji jak i specyficzność nieokreślonych opisów Schulza nie tylko utrudnia twórcom zadanie, ale wręcz może wywołać wrażenie niedostateczności [22]. Dlatego wydaje się, że najbardziej udane adaptacje filmowe i sceniczne to te, które kładą nacisk właśnie na swoistą atmosferę i plastyczność dzieła Schulza. Ciekawie wyglądają przenoszące Schulzowski klimat fotografie z widowiska Le traité des mannequins (1997-1998) Wladyslawa Znorka, podczas gdy próbą materializacji wizji Schulza z jego ilustracji do własnych utworów można określić spektakl tarnowskiego teatru Sanatorium pod klepsydrą (1998) w adaptacji i reżyserii Wiesława Hołdysa, gdzie pojawia się materialny refraktor astronomiczny, opisany w opowiadaniu pod tym samym tytułem. Podobnie jak bracia Quay w słynnym animowanym filmie w oryginalny sposób kreujący makabryczne postacie, artystki zespołu Atipik tworzą jeszcze mniej człowiekopodobne marionetki w spektaklu L‘Envolée (2001). Większość artystów teatralnych wielokrotnie powraca do Schulza, tak jak Jan Peszek, Zdzisław Górski, Andrzej Sadowski, Andrej Woron czy Wladyslaw Znorko. Niewątpliwie proza Schulza może być twórczym natchnieniem dla projektów choreograficznych i performance'ów. Ponad połowa takich widowisk wprowadza rozmaite techniki tańca, np. na Węgrzech Edit Zakál przygotowała choreograficzny spektakl (A lakók), Lubelski Teatr Tańca wystawił Ku dobrej ciszy, Joanna Klass-Arden w Californii przedstawiła dwa lata temu performance pt. Sketches From the Memory of Bruno Schulz. Ostatnio multimedialny spektakl Les philosophes łączący wideo-instalacje, film i performance, oparty na listach otwartych Schulza z Witkacym i Gombrowiczem, zrobił Joseph Nadj i jego trupa. Już wcześniej inspirowany literackimi ikonami XX w., takimi jak Borges, Kafka itd., a w swojej formie – jak sam przyznaje – nawiązujący do eksperymentów teatralnych Kantora, Nadj daje poprzez ruch ciała swobodną poetycką interpretację Schulzowskiego świata.

Polski kompozytor Juliusz Łuciuk już w 1976 r. napisał operę Demiurgos wg prozy B. Schulza, jeszcze słynniejsza jest opera kameralna Manekiny autorstwa Zbigniewa Rudzińskiego, której polska premiera miała miejsce w 1981 r., a w ramach światowego tourneé została niedawno wystawiona w Korei.

Istnieje również muzyka inspirowana artystyczną mityzacją rzeczywistości Schulza. Owe kompozycje często tworzone są specjalnie dla potrzeb powyżej wspomnianych przedstawień, ale nie należy zapominać także o tych, które funkcjonują w sposób od nich niezależny. Scott Lindroth [23], Liza Lim [24], Kota Miki [25] – to tylko kilka nazwisk, o których znalazłam w sieci informację, że skomponowali klasyczne utwory muzyczne noszące tytuły opowiadań Schulza.

Interesujące są Schulzowskie echa w muzyce współczesnej. Tu już począwszy od lat siedemdziesiątych, w formie syntezy z oryginalnym tekstem, rozpoczęła się popularyzacja i interpretacja legendy o Brunonie Schulzu. Jacek Kleyff  w 1975 r. śpiewa balladę o śmierci Brunona Schulza, Anna Szałapak o Annie Csillag do muzyki Koniecznego, a Małgorzata Górnisiewicz prezentuje Żegnaj Poro! z muzyką Pawła Bitki. Tymczasem młodzi polscy autorzy chętniej sięgają po fragmenty poetyckiej prozy Schulza, by przy jej pomocy przywołać atmosferę magii – zespół Pustki, Ścianka, a nawet anglojęzyczny Neolithic. Jak sami twierdzą [26], do powstania ich utworów przyczyniła się fascynacja prozą Schulza i jej tajemniczy klimat. Taką samą fascynację deklarują także artyści zagraniczni, a między nimi R.E.M. i Peter Greenaway, jak i Ginger Mayerson, która opracowując kolejne opowiadania Schulza tworzy dźwiękowy kolaż.

W sztuce plastycznej nie zawsze łatwo rozpoznać świat prozy Schulza, ale krytyka polska uporczywie stara się odnaleźć jego ślady w każdym napotkanym motywie dzieciństwa (malarstwo Dariusza Twardocha) czy też manekinów (fotografie Maurycego Gomulickiego). Z drugiej strony w ostatnich latach można zauważyć tendencję twórców, by już samymi tytułami dzieł naprowadzić na źródło inspiracji. Magdalena Nałęcz w 2000 r. swój cykl martwej przyrody tytułuje Sklepy cynamonowe, dodając kolejne numery. Z kolei Marian Bocianowski również wykorzystuje tytuły opowiadań Schulza i pod tym samym tytułem przedstawił do tej pory dwie kompozycje Ulice krokodyli oraz pięć ilustracji powiązanych wspólną nazwą Cytaty Schulza. Młody krakowski artysta Marek Zalibowski zapoczątkował cykl swoich surrealistycznych prac w oryginalny sposób nawiązujących tematycznie do twórczości drohobyckiego pisarza. Niezwykle bliska wizji podróży do sanatorium wydaje się być kompozycja Wojciecha Gajtkowskiego wykonana przy użyciu techniki komputerowej. Dla Marka Andrzeja Sobczyka psychoanalityczny szczegół ze wspomnień pisarza z okresu jego dzieciństwa, znany z listu do Stefana Szumana (1932) stał się natchnieniem do obrazu pod tytułem Bruno Schulz obcina i zakopuje penisa w jamce. Wkrótce po powojennym polskim wydaniu prozy Schulza pojawiają się pierwsze, zupełnie niezależne ilustracje do jego utworów. Dla przykładu w 1963 r. Roman Cieślewicz zrobił dwanaście fotomontaży, których tytuły w większości zapożyczone są ze zbioru opowiadań Schulza (oprócz Tarakany, Tłuja, Ulica) [27]. Niemniej jednak wielu artystów ruszyło śladami ilustracji samego autora, wzbogacając je własnym wyobrażeniem scen ze Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod klepsydrą. Na polskiej scenie najgłośniejszym ilustratorem jest Wiesław Szumiński, zaś we Francji ilustracje zaczęła tworzyć w obrębie grupy artystycznej Edwarina – Karina Waschko, która daje swoją wizję Schulzowskich ptaków.

Trzeba nadmienić, że już w latach 80-tych zagraniczni artyści wystawiali swoje prace w Polsce, wnosząc własne postrzeganie dzieła Schulza, jak np. Sabine Vess, która przez całe swoje życie powracała i powraca do jego świata w różnych formach wyrazu artystycznego. Na polskiej scenie plastycznej zaistniała w 1988 r. wystawa zbiorowa, w której udział wzięło wielu młodych wówczas polskich artystów. W dwa lata później swoje wernisaże w rosyjskich galeriach miało dwóch białoruskich twórców – Andrei Plessanov i Valera Pessin. Fotografia Schulza z 1939 r. jest częścią składową kolażu Akivy Kennetha Segana, na którym on pojawia się obok synagogi i pozostałych elementów miejskiego pejzażu. Gwiazda Dawida jest powtarzającym się tematem w twórczości Sylwestra Zakrzewskiego, trudno nie dostrzec także w niej bezpośrednich nawiązań do grafik z cyklu Xięga bałwochwalcza. W obrębie tematyki żydowskiej większość kieruje swą uwagę na fakt, że nieznany jest grób Schulza. Już w 1968 r. Jan Lebenstein maluje obraz przedstawiający miejsce pochówku Brunona, a w dziesięć lat później Henryk Waniek tworzy swój "Nagrobek dla Brunona Schulza". Następnie Cezary Zbrojewski umieścił w tytule swojej kompozycji poświęconej drohobyckiemu artyście hebrajskie słowo – "Macewy" (1988) oznaczające postument, które są częścią składową całego cyklu w hołdzie polskim ofiarom holocaustu. W latach 90-tych ten sam artysta wystawia obraz pt. Epitafium na drogę ostatnią w ramach "Dni Brunona Schulza na Zamku" (1994), jak i cykl surrealistycznych rysunków pod wspólnym tytułem Dziwny sen Adeli (1999) oparty na erotycznych motywach Xięgi bałwochwalczej.

Istnieją wydania pojedynczych krótszych opowiadań Schulza: holenderskie przekłady Nimroda, Manekinów i Ulicy Krokodyli ilustrowane przez Ludmilę Jirincovą [28], Jana Mensingę [29] i Henryka Fajlhauera [30], anglojęzyczny przedruk Ptaków zawierający ilustrację Janet Morgan [31] oraz ambitny czterojęzyczny łódzki projekt Zdzisława Jaskóły Monolog ojca z "Traktatu o manekinach" oprawiony graficznie przez czterech artystów [32].

Oczywiście nie można zapomnieć o przedwojennych ilustracjach podpisanych nazwiskiem Eggi Van Haardt, z których niektóre zaginęły wraz z jedynym niemieckojęzycznym opowiadaniem Schulza przesłanym w rękopisie na adres Tomasza Manna. Jednocześnie już w pierwszym wydaniu Schulza po francusku [33] znalazł się rysunek pod androgenicznym pseudonimem (G. Van Haardt), poświęcony przedwojennemu przyjacielowi. To samo wydanie zamieszcza również portret pisarza autorstwa francuskiej artystki Monique Métrot. Kilka lat później, w 1969 r. austriacki grafik Hans Fronius wykonał portret Schulza, który niedawno został wystawiony na licytację przez internetowy dom aukcyjny z Münstera. W ofercie sprzedaży internetowej można również znaleźć podobny portret Brunona z 1995 r. autorstwa Dietera Jüdta – twórcy słynnego komiksu opartego na wątkach opowiadań Schulza, którego pojedyncze strony są także do nabycia przez autorską witrynę internetową [34]. Portret z psem In Memory of Bruno Schulz namalowała szwedzka plastyczka Tania Fred w 1992 r., w rocznicę urodzin i śmierci artysty, w tym samym roku miały miejsce wystawy Irvinga Petlina – jedna w Nowym Jorku i druga w Genewie (która w roku następnym odwiedziła Warszawę).

Zatrzymam się przez chwilę na okładkach książek, ponieważ na ich podstawie można prześledzić pewną modę designe'u graficznego, jak i stosunek wydawców, którzy budują podstawy przyszłej recepcji sztuki Schulza. Coraz częściej natknąć się można na jego oryginalne rysunki lub stylizowane zdjęcia na okładkach, które stopniowo wypierają wcześniej często spotykane ilustracje innych autorów. Dzisiaj można nawet natrafić na oryginalną obwolutę Schulza z 1937 r. w amerykańskim wydaniu Ferdydurke [35], jak i na jego ilustracje do własnych utworów na stronie tytułowej Procesu Kafki, zwłaszcza jeżeli wydanie wzbogacone jest jego przedmową. Podobnie jest z książkami, których bohaterowie wspominają Schulza: Les disciples de Schulz Agaty Tuszyńskiej [36], zaś amerykański wydawca zbiorku Drohobycz, Drohobycz Henryka Grynberga dodaje autoportret Schulza oraz podtytuł True Tales from the Holocaust and Life After [37].

W ramach przybliżania twórczości Schulza szerszej publiczności, wydawcy ostatnio proponują nagrania czytane przez aktora, np. Mariusz Benoit – kasety magnetofonowe, Polska [38] i Bernt Hahn – CD, Niemcy [39]. Choć być może rację ma Shalom Lindenbaum, który twierdzi, że Schulz stał się "komercjalnym mitem" [40] (rzeczywiście w Krakowie istnieje restauracja Ulica Krokodyli, w Warszawie Manekin, a przez Internet można zamówić kosz prezentowy Sklepy cynamonowe), nie znalazłam niczego co świadczyłoby o przenoszeniu Schulza w sferę kiczu.

 Na pewno istnieje ziarnko Schulza, które kiełkuje na różnym podłożu, rozkwita sztuką i wydaje na świat rozmaite owoce. W wielu krajach, w każdej dziedzinie sztuki, w odmiennych okresach naszych czasów pojawiają się produkty tej fascynacji. Artyści w niejednolitej formie tworzą hommage polskiemu magowi: rzeźba w drewnie Mariana Wnuka z 1966, Jiří Špiegl i jego instalacja Bruno Schulz Skořicové krámy, Vlodko Kaufman I ty, Bruno, itd. Ostatnio pojawiły się zapowiedzi prasowe ukraińskiego przedstawienia (Oleg Lipcyn) i dwóch polskich filmów (Andrzej Domalik, Grzegorz Linkowski).

Zdecydowanie także nadchodzące lata zaowocują podobnymi dziełami i będą przynosić plony tak długo, jak długo świat artystyczny będzie czerpał z własnej mitologii. A Bruno Schulz jest przecież niewątpliwie na szczycie tego Panteonu, wręcz niezależnie od środkowoeuropejskiego mitu. Nasilenie tegoż mitu doprowadziło do instytucjonalnego uznania jego wartości, spodziewać się jednak można, że właśnie z tej przyczyny, zacznie on pomału słabnąć i tracić swoją ważność. Obawiam się wręcz, iż, odkrycie rękopisu ze spuścizny Schulza, choćby w dalekiej przyszłości, zwłaszcza nie dorównującego poziomem Sklepom cynamonowym, mogłoby spowodować opadanie zainteresowania Schulzem. Gdyż mit o zagubionej księdze, poszukiwanej, domniemanej – już wpisany jest w mitologiczny świat samego pisarza, staje się bardziej inspirującym od wszystkich ksiąg świata. Zaś potencjał artystyczny tego co już mamy, umitycznienie świata, uniwersalność, kosmopolityzm, wszystko to nas łączy z drohobycką ikoną Europy Środkowej, to co czyni nasz świat, w którym odnajdujemy się gwarantuje istnienie fenomenu zwanego Bruno Schulz.

 

[Korekta stylistyczna Agnieszka Łasek]

© Branislava Stojanović

 

[1] Игорь Клех: Галиция как Дырка от Бублика. – Новое литературное обозрение, 2000, № 5 (45); Книга с множеством окон и дверей / Игорь Клех. – Москва: Аграф, 2002.

[2] Judit Reiman, "Mój ojciec wstępuje do strażaków”, czyli recepcja Schulza na Węgrzech. – [w:] Czytanie Schulza. Materiały międzynarodowej sesji naukowej. Bruno Schulz – w stulecie urodzin i pięćdziesięciolecie śmierci, Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellonskiego, Kraków, 8-10 czerwca 1992; pod red. Jerzego Jarzębskiego; Kraków: TIC: nakł. Instytutu Filologii Polskiej UJ, 1994, [2], 329 s., [4] s. il.

[3] Danilo Kiš: Ironičan lirizam, s engleskog prevela Gabriela Arc. – An Interview with Danilo Kiš (Karen Rosenberg, u proleće 1986, u Parizu.) – Formations, vol 5, No 2, Sammer/Fall 1989, Evanston. – [w]: Gorki talog iskustva / Danilo Kiš. Priredila Mirjana Miočinović. – Beograd: Beogradski grafičko-izdavački zavod, Srpska književna zadruga, Narodna knjiga, 2. izd. 1991. – 325 str; Danilo Kiš: Barok i prawdziwość, rozmawiał Guy Scarpetta, "Art-Press", IV/88. – [w:] Życie, literatura / Danilo Kiš, wybór i przekład Danuta Cirlić-Straszyńska, posłowie Mirjana Miočinović. – Izabelin: Świat Literacki, 1999, s. 164-165.

[4] Stanko Andrić: Kako sam otkrio "Srednju Europu". – Gordogan 13 (1992), br. 36,  str. 85-96; ibid. – Dnevnik iz JNA i druge glose i arabeske. – Zagreb: Durieux, 2000.

[5] Juliusz Wit: Święty Florian. Brunowi Schulzowi. – Kamena 1936, nr 8-9. [wg: Бруно Шульц: Биобиблиографический указатель / Всероссийская гос. библиотека иностранной литературы им. М.И.Рудомино / Ю.Г. Фридштейн (отв. ред.), Н.Ф. Каменева (сост. и авт. вступ. ст.). Иерусалим: Гешарим, 1998. 136 с.]

[6] Manekiny. – [w:] Hymn bałwochwalczy / Halina Poświatowska, 1958.

[7] Kafka i Schulz. – [w:] Kartagina i inne wiersze / Wacław Iwaniuk. – Lublin 1987.

[8] Spadkobierca Płócien / Lech Lament

[9] Traktat o manekenima. – [w:] Ništa nije kao na filmu / Saša Skenderija. – Prag, 1993.

[10] Naselje cimetove boje. – [w:] Vrtoglavica, laž i Vavilon od kartona / Dragan Bošković. – Beograd, 1998; tenże: Šulc, jedinica za meru raspadanja (2002)

[11] Борис Дубин: Бруно Шульц. Портрет в зеркалах. – Иностранная литература № 8, 1996, с. 159-180.

[12] W Rosji ukazała się wraz z jeszcze jedną powieścią: Нагльфар в океане времен: Роман. Чудотворец: Повесть / Борис Хазанов. – Москва: Текст, 1993, 224 с. – Ten autor nie jest włączony do powyższej rosyjskiej bibliografii, która utworom schulzoidalnym poświęca odrębną rubrykę.

[13] Małgorzata Furdal: Festiwal Schulzowski w Trieście, Gazeta Wyborcza, 01.12.2000; Jacek Moskwa: Motyw ukrytej księgi. O fascynacjach Brunonem Schulzem, Rzeczpospolita (Plus-Minus), 1 czerwca 2001.

[14] Jovica Aćin: Omađijani Bruno Šulc. – Reč (Beograd) #38, oktobar 1997, s. 5-15; ibid., s. 168-193.[w:] Nezemaljske pojave: male povesti / Jovica Aćin. – Beograd: Narodna knjiga – Alfa, 1999, 193 s.

[15] Jovica Aćin: Trnova ruža. – MISH-MASH, Časopis Lige jevrejskih žena beogradske jevrejske opštine, tevet 5762 - ševat/adar 5762 [decembar 2001/januar-februar 2002], godina II / broj: 6/7/8, str. 23-27.

[16] Ćilibar, med, oskoruša / Mirko Demić. – Zagreb: Srpsko kulturno društvo Prosvjeta, 2001. – 279 str. (Mala plava biblioteka)    

[17] Republika snova: pripovetke, fragmenti, eseji / Bruno Šulc, s poljskog preveo Aleksandar Šaranac. – Beograd: Rad, 2001, 77 str. (Reč i misao, 517)

[18] Stojan Subotin, Život i književno stvaralaštvo Bruna Šulca. – Delo (Beograd), god. V, knj. VI, sv. 2, avgust-decembar 1959, str. 1060-1072; ibid. – [w:] Prodavnice cimetove boje – pripovetke / Bruno Šulc, prevod s poljskog i predgovor dr Stojan Subotin. – Beograd: Nolit, 1961, 264 s.

[19] Kinder der Bestie, nach Motiven des Romans Stichwort: Liebe von David Grossman, Eine Produktion des Figuren Theaters Tübingen und des Teatron Theaters Arnsberg/Jerusalem in Zusammenarbeit mit dem Festival Theaterformen, Regie und Spiel: Frank Soehnle und Yehuda Almagor; See Under Love - Written by Corey Fischer, Adapted from the novel by David Grossman, Directed by Naomi Newman (A Traveling Jewish Theatre)

[20] Elżbieta Baniewicz: Dojrzeć do dzieciństwa. – Twórczość, nr 4/2000.

[21] "The reason Schulz's stories lend themselves so brilliantly to the stage is because they offer the sort of manifesto of theatre practice - take his key passages about objects, append them to everything Artaud has to say about human actors, and you have the heart of 20th-century avant-garde in a nutshell." (Even tables and chairs have souls By Jonathan Romney, Guardian – January 29, 1999)

[22] J. Jarzębski: Dzieje sławy. – [w:] Schulz / Jerzy Jarzębski. – Wrocław: Wydawnictwo Dolnośląskie, 1999. – 242 s.

[23] Scott Lindroth: Treatise on Tailor's Dummies (1989) for soprano, flute, tenor saxophone, bassoon, piano, accordion, percussion

[24] Liza Lim: Street of Crocodiles (1995), Flöte, Oboe, Alt-Saxophon, Alt-Posaune, Cimbalon, Violine, Viola, Violoncello, Barok-Violoncello

[25] Kota Miki: Sanatorium pod Klepsydrą

[26] Koncert Ścianki w gdańskim klubie Żak. – Gazeta Wyborcza (Gdańsk), 17.01.2002

[27] Seweryna Wysłouch: Ilustracja autorska – casus Brunona Schulza. – Teksty Drugie, 5 (17) 1992, s. 116-122.

[28] Nimrod / Bruno Schulz; [uit het Pools vert. door Gerard Rasch ; met een ets van Ludmila Jirincová], Baarn: Arethusa Pers Herbert Blokland 1977, 14 p.

[29] De vogels / Bruno Schulz; met litho's van Jan Mensinga; [vert. uit het Pools door Gerard Rasch] – [Eerder versch. in de bundel: De kaneelwinkels. - Amsterdam [etc.]: Moussault, 1972], Baarn: Arethusa Pers Herber Blokland 1981, [24] p. 30 x 39 cm

[30] De straat van de krokodillen / Bruno Schulz; [kopergrav. door Henryk Fajlhauer; vert. uit het Pools door Gerard Rasch], Baarn: Arethusa Pers Herber Blokland 1982. 22 p. 26 cm 

[31] Birds. A tale / Bruno Schulz. translated from the Polish by Celina Wieniewska. with five new illustrations by Janet Morgan, Madison, Wis.. Rara Avis Press. 1980, 1. v.. ill.

[32] Monolog ojca z "Traktatu o manekinach" Brunona Schulza w edycji Zdzisława Jaskóły. 16 prac autorstwa Janusza Pawła Tryzno, Andrzeja Graczykowskiego, Krzysztofa Wawrzyniaka, Zbigniewa Janeczka. Różne techniki graficzne: 2 miedzioryty, 2 grafiki, 2 grafiki-aquatinty, 3 cynkotypie, 2 "gumy", 5 autooffsetów. 68 stron. Format 18 x 29 cm. (Correspondance des Arts, 1984)

[33] Traité des mannequins / Bruno Schulz, trad. Suzanne Arlet, Allan Kosko, Georges Lisowski, Georges Sidre. Préface d’Artur Sandauer. – Paris: Julliard, 1961, 240 p. (Les lettres nouvelles; 15)

[34] www.dieterjuedt.com 

[35] Ferdydurke / Witold Gombrowicz; translated from the Polish by Danuta Borchardt; foreword by Susan Sontag. – New Haven, CT: Yale University Press, 2000

[36] Les disciples de Schulz d'Agata Tuszynska. Traduit du polonais par Margot Carlier et Grazyna Erhard, éd. Noir et blanc, 2001, 182 p.

[37] Drohobycz, Drohobycz and other stories: true tales from the Holocaust and life after / Henryk Grynberg; translated from the Polish by Alicia Nitecki; edited by Theodosia Robertson. – New York: Penguin Books, 2002.

[38] Sklepy cynamonowe / Bruno Schulz, czyta Mariusz Benoit, czas odtwarzania: 4, 5 godziny, zawartość: 4 kasety; Warszawa 2001

[39] Die Zimtläden / Bruno Schulz. Gelesen von Bernt Hahn, CD, Digipak mit Booklet, Lido: Frankfurt, 2002.

[40] Magia Brunona Schulza. Z profesorem Shalomem Lindenbaumem rozmawia Aleksander Fiut. – Dekada literacka 1993, nr 20, s. 3 [wg: Marta Bartosik: Bruno Schulz jako krytyk. – Kraków: Uniwersitas, 2000, s. 118]

 

www.brunoschulz.org